Nasze ostanie dni w Gruzji były mocno napięte i chcieliśmy je wykorzystać maksymalnie. Do Tbilisi nie chcieliśmy wracać główną drogą, którą w dużej części byśmy powtarzali, tylko mniej uczęszczaną, częściowo turystyczną, więc w sam raz dla naszej Łady Nivki, wzdłuż granicy z Armenią.
Przejazd przez góry, zwłaszcza przy ładnej pogodzie, rzadko zawodzi.
A przy okazji robiliśmy postoje przy pięknych miejscach, więc nie był to sam przelot tranzytowy. Pewnie najbardziej znany jest kompleks skalnego miasta, Wardzia. W sumie wyszła ładna klamra kompozycyjna, bo od podobnego typu atrakcji turystycznych zaczęliśmy nasze zwiedzanie Gruzji - dla przypomnienia tu nasz link do relacji z Davit Gareja.
Jednak w podróży to najczęściej nie tak zwane highlighty, zwane przez nas po prostu "perełakami", wywierają na nas największe wrażenie - najczęściej są to miejsca zdumiewająco piękne, które nie są jednak na tyle piękne, by o nich pisać zbyt długo w przewodniku i przyciągać turystów autobusami.
A takich miejsc było na tej drodze mnóstwo. Gdyby ktoś z Was kiedyś wybierał się do Gruzji, polecamy całą trasę którą przebyliśmy (do zobaczenia na dole strony: www.pelikanochomik.com/p/podroze-po-2010.html).
Czas jednak było oddać w Tibilisi samochód, zobaczyć to piękne miasto w bardzo miłym towarzystwie dwóch par z Polski, którzy dojechali tu na kołach samochodem i motorem.
Do Polski wróciliśmy z Erewania, skąd mieliśmy nocny lot. W ciągu tych paru godzin Armenia sprawiła wrażenie kraju mniej przyjaznego, ale może to kwestia wysoko zawieszonej poprzeczki przez Gruzję.
Z pewnością chętnie byśmy zweryfikowali tę hipotezę zostając u Ormian na gruntowne poznanie ich kraju, niestety, więcej urlopu niż 2 tygodnie nie mogliśmy wynegocjować. Zresztą trzeci tydzień pewnie w dalszym ciągu byśmy bawili u Gruzinów. Niestety, tym razem tak krótko. Za krótko. Nigdy nie mieliśmy tak krótkiego dorocznego urlopu.
Link do kilku zdjęć z ostatniej wyprawy znajdziecie tu:
Wardzia / Tibilisi |
Gdybyście się wybierali do Gruzji, służymy radami. Jak rozbudzamy pamięć, bardzo wyraźnie przypominamy sobie nasze cudowne wrażenie. O tak, o Gruzji z pewnością nigdy nie zapomnimy.
Pozdrawiamy serdecznie, i mam nadzieję, do blogozobaczenia jeszcze kiedyś!
Michał i Magda
0 komentarze :
Prześlij komentarz