14 grudnia 2013


Czas zacząć, to amerykańskie blogowanie. Zacznijmy więc od tematu, którym w ostatnich dniach żyliśmy najbardziej. Nie było to rozpamiętywanie trudnego 12 godzinnego lotu z Europy do USA, w którym Ignaś nie dał usnąć żadnemu pasażerowi. Bo lot był miły i gładki, a Ignaś najbardziej pogodnym pasażerem, więc nie ma nic do rozpamiętywania. Nie było to też traumatyczne przestawianie naszych zegarów biologicznych o 9 godzin, czego obawialiśmy się przed wylotem najbardziej. Bo zegarki przestawiły się same w tempie błyskawicznym, 3-4 noce z kilkoma pobudkami w nocy w pełnej gotowości do rozpoczęcia dnia i po sprawie. Były to poszukiwania naszego nowego wozidła, który stanie się w jakimś stopniu naszym domem przez najbliższe kilka miesięcy.

Tata ogląda kolejny samochód

Jakie by tu samochody jutro zobaczyć?

Podstawą naszych poszukiwań było amerykańskie gumtree - craigslist.org. Niepozorna stronka, wyglądem i funkcjonalnością mogąca rywalizować ze starą stroną Ryanaira, na której codziennie tysiące osób zamieszczają swoje ogłoszenia sprzedaży m.in. samochodów. Nad rodzajem samochodu zastanawialiśmy się już wcześniej w Polsce. Chcieliśmy kupić autko, które przejedzie przez gorsze, szutrowe drogi, będzie trochę podwyższone, idealnie marki dostępnej również na południe od Stanów, dosyć tanie, ale i z dobrym stosunkiem jakości do ceny, no i bez typowego dla USA kosmicznego silnika zjadającego megatony benzyny. Wybór padł na Subaru Outback, które mieliśmy już w Nowej Zelandii i super nam się sprawdziło lub na coś jeepowatego, możliwie jak na amerykańskie warunki jak najmniejszego. Zrobiliśmy research, poumawialiśmy spotkania i ruszyliśmy na poszukiwanie tego jednego jedynego. Kilka lekcji i obserwacji z poszukiwań poniżej:

1. Wypożycz samochód. Bay Area, czyli cała wielka aglomeracja San Francisco jest terenem olbrzymim, a że w Stanach samochód jest dobrem podstawowym, jak chleb, buty i komórka, komunikacja publiczna ma bardzo ograniczony zasięg. Trzeba więc mieć samochód, żeby kupić samochód.

2. Samochód kupuje się tu jak chleb, buty i komórkę, co naprawdę długo nie mieściło nam się w głowie. Do jednego z pierwszych samochodów pojechaliśmy dosyć daleko, minutę przed dojechaniem do celu dostaliśmy smsa: "Just sold the car". Przed nami było dwóch oglądających, pierwszej osobie podobał się, ale nie miała pieniędzy przy sobie, drugiej podobał się i miała kasę w kieszeni. Obejrzała samochód z zewnątrz, przejechała się po parkingu i wręczyła gotówkę właścicielowi. Że tak bez dłuższego zastanowienia, bez sprawdzenia wykonanego przez mechanika, bez negocjacji...? "Nieźle". Nauczyliśmy się więc, że jeśli znajdziemy samochód, który nam się spodoba, decyzja musi zapaść bardzo szybko.

3. Oglądając samochody można poznać zróżnicowanie amerykańskiego społeczeństwa. Nie ma drugiego takiego tygla kulturowego na świecie. Z kilkunastu spotkań, prawie każde było z człowiekiem innego pochodzenia - Meksykanin, Hindus, Arab, Gwatemalczyk, Malezyjczyk i może dwóch Amerykanów. Po angielsku różnie się rozmawiało, nie raz łatwiej nam było na hiszpański się przerzucić. Madre mia!

4. Ludzie zróżnicowani, takie i dzielnice/miasteczka. Nie znając lokalnych realiów, niemożliwe jest wywnioskowanie z mapy, czy do danej dzielnicy można komfortowo po ciemku jechać, czy też niekoniecznie. San Francisco ma różne rejony, ale generalnie, jak na amerykańskie realia, jest dosyć bezpiecznym miastem. Przejeżdżasz na drugą stronę mostu Bay Bridge i lądujesz w Oakland, plasującym się mniej więcej na 3 miejscu rankingów najbardziej niebezpiecznych miast USA. Raz pojechaliśmy na oglądanie samochodu do Richmond, adres ustaliliśmy przez telefon, zajechaliśmy na miejsce i wszystko się prawie się zgadzało, tylko samochodu nie było przed domem. Po długich wyjaśnieniach i próbach naprowadzania przez telefon okazało się, że jesteśmy nie w tym Richmond. Samochód był sprzedawany w całkiem miłej dzielnicy SF Richmond, a my pojechaliśmy do miasta Richmond... (:D) Kraty w oknach, druty kolczaste, wszystko zaniedbane i obdrapane, klimat jak z jakiegoś gangsterskiego filmu. Patrzysz i widzisz, że tutaj za bardzo wysiadać z samochodu i włóczyć się po ulicach nie chcesz.

5. Wszelkie formalności przy zakupie samochodu to "piece of cake" :)

Formalności w 5 minut

Mechaniczne sprawdzenie autosmoka
Pisze i pisze, a pewnie jesteście ciekawi, jaki jest rezultat tych naszych poszukiwań. Po długim dumaniu, wielu przejechanych kilometrach i sprawdzeniu mechanicznym wykonanym przez naszego gospodarza Pana Krzysztofa staliśmy się oficjalnymi właścicielami tej oto Toyoty 4Runner. Różne mamy doświadczenia z posiadanymi przez nas pojazdami, raczej gorsze niż lepsze, ale w tym przypadku mamy poczucie (a może nadzieję), że to naprawdę dobry wybór :) Się okaże!

Ręka Michałą z "dowodem rejestracyjnym"

Mamy autko!

Magda

Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS

1 komentarz :