Matka Natura popisała się na Jukatanie. Plażami i najbardziej turkusowym kolorem wody...? Tak, tym też. Najbardziej jednak popisała się cenotami.
Cenoty to naturalne studnie, znajdujące się w wapiennych skałach, połączone z systemem wód podziemnych. Czasami posiadają lustro wodne na powierzchni ziemi, czasami światło dzienne wpada jedynie przez wąskie otwory, zdarza się też, że nad wodą jest zupełnie ciemno. Wapienne skały znakomicie filtrują wodę, przez co jest ona krystalicznie czysta. Jak szkło. Woda bardziej przejrzysta niż w cenocie być po prostu nie może. Nie tylko woda jest w cenotach niezwykła. Otaczają ją piękne formacje skalne. Stalaktyty, stalagmity, kryształy. Czasami w skałach znaleźć można skamieniałości.
Wyobraźcie sobie teraz, że jesteście na Jukatanie, na którym żar leje się z nieba przez większość dni w roku. I w tym żarze jest ponad 6000 cenot, z przyjemnie chłodną, krystaliczną wodą, w której można pływać. Wskakujecie do wody, unosicie się na wodzie na plecach, i patrzycie jak migają przed oczami kolejne stalaktyty i otwory w suficie, wpuszczające do środka wiązki światła. Wspaniałe te cenoty!
W drodze na Cozumel zanurzyliśmy się w dwóch cenotach - w okolicach Cuzama i Valladolid (cenote Samula). Pierwsza mało popularna, z pięknymi stalaktytami i drewnianym podestem, idealnym do pluskania się przez Ignasia. Druga przez swoją bliskość do Chitchen Itza zrobiona na wielką turystyczną atrakcję. Wciąż jednak zaraz po otwarciu można mieć ją całą dla siebie. Bardzo wiele cenot znajduje się na prywatnych terenach, przez co w wielu miejscach płaci się za wstęp. Symboliczna opłata nie boli, przy niektórych cenotach ludzie przeszli jednak samych siebie. Na przykład w Cuzama. Tam do najbardziej znanych cenot można dojechać tylko drezyną napędzaną siłami konia za równowartość jednego wcale nie najtańszego noclegu.
|
Cenote Samula |
|
Na Jukatanie obok cenot są też jaskinie. Tu schodzimy po drabinie do świetnych Grutas de Calcehtok |
Najfajniejsze w tych cenotach jest jednak to, że niektóre nadają się do nurkowania. Wiele wiele lat temu czytałam artykuł o ciekawych miejscach do nurkowania na świecie i jednym z nich były właśnie cenoty na Jukatanie. Te zdjęcia... Wryły się w moją pamięć na zawsze i jak tylko zdecydowaliśmy, ze tym razem Meksyk odwiedzimy, wiedziałam, ze nurkowanie w cenotach musi znaleźć się na naszej drodze. Obczytaliśmy Internet i wybraliśmy dwie cenoty w okolicach Playa del Carmen na nasz jaskiniowy pierwszy raz - Chac Mool i Kukulkan. Ale wybrać i zapłacić zaliczkę to jeszcze nie zanurkować. Ci, co mnie znają wiedzą, że ja cykor jestem :) Bliskość nurkowania w cenotach, mimo że wymarzonego, uruchomiła lawinę lęków. Bo ciemno tam. Bo dach nad głową. Z pomocą przyszła pierwsza gorączka Ignasia. Priorytetem stało się znalezienie lekarza i wyjaśnienie o co chodzi, nurkowanie odwołaliśmy więc w ostatniej chwili. Po dobie jednak Ignasiowi przeszło, wtedy Micho musiał wziąć się do roboty i zawalczyć z moją głową. Niełatwo miał, ale wiecie, z niego twarda sztuka, on się łatwo nie poddaje. Wygrał i tym razem, za co byłam mu zaraz po wynurzeniu najbardziej w świecie wdzięczna! Za słabo władam słowem, żeby opisać jak pięknie tam było. Krystalicznie czysta woda jest w czasie nurkowania po prostu niewidoczna. Patrzysz na ludzi dookoła siebie i wydaje Ci się, że wiszą w powietrzu. Latarkami oświetlasz sobie drogę, ale tylko głębiej w jaskini. Przy wejściu, pod wodą, światło dzienne przecina wodę jak laser. A właściwie mnóstwo wiązek lasera. Widoku "wiszących" nurków na tle tych wiązek promieni słońca nie zapomnimy nigdy. Schodzisz głębiej, robi się ciemniej, ale latarka dobrze oświetla skały przed Tobą. Widzisz stalaktyty, stalagmity, wszystko zalane wodą. Na ok. 12 metrach drastycznie pogarsza się widoczność. Jakbyś nagle ktoś oleju do wody nalał. To haloklina, warstwa, w której woda słodka miesza się ze słoną. Schodzisz 20 cm niżej i znowu jest przejrzyście. Nie tak jak na górze w słodkiej wodzie, ale znacznie lepiej niż w oleju. W czasie nurkowania w Chac Mool wynurzyliśmy się w jednym miejscu w trakcie nurkowania. Mała dziurka na powierzchnię sprawia tam, że można normalnie oddychać. Tuż nad głową milion stalaktytów. Drobniutkich, jak igiełki, gęsto utkanych. A pomiędzy stalaktytami konary drzew, które szukają wody do picia. Zobaczcie na to! [Nie mamy zdjęć własnych, dlatego udostępniamy Wam kilka zdjęć udostępnionych na Flickr w ramach licencji Creative Commons. Wybraliśmy zdjęcia najlepiej przypominające nam to co zapamiętaliśmy]
|
Źródło: Flickr.com, użytkownik Lance Gardner |
|
Źródło: Flickr.com, użytkownik Lance Gardner |
|
Źródło: Flickr.com, użytkownik Pavel Yudaev |
|
Źródło: Flickr.com, użytkownik Pavel Yudaev |
A Ignaś? Tym razem zostawiliśmy go pod opieką Irmy poleconej nam przez szkołę Scuba Libre. Ignaś tak dobrze bawił się z nią na plaży, że wyciągał do niej ręce jak mu machała na do widzenia...
|
Ignaś z drugą opiekunką, a w tle Samuel nasz cenotowy przewodnik. |
Więcej zdjęć:
Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS
ale fooooty... ale świat.... eh eh ehhhh
OdpowiedzUsuńA czy to nie Bartek Byledalej stoi tam w tle ;)))?
OdpowiedzUsuńDokładnie takie samo mieliśmy skojarzenie! :))) Więc jeszcze przyjemniej się pływało z naszym instruktorem
Usuń