18 kwietnia 2014


W Belize, bardzo wyluzowanym kraju zieleni i hamaków, jest mała grupa osób, która jakby nie przystaje do reszty otoczenia. Grupa ta ma inny kolor skóry, mówi w innymi języku, kieruje się konserwatywnymi zasadami, w kontakcie z nieznajomymi jest raczej zdystansowana i, nie chcę być niesprawiedliwa, ale odważę się stwierdzić, że wyróżnia się pracowitością. Brzmi trochę jak przybysze z kosmosu? To bardzo ludzcy i sympatyczni menonici, wyznawcy protestanckiej religii.

Inny kolor skóry? Menonici są biali, mają niebieskie oczy i jasne włosy, ponieważ w ich żyłach płynie w 100% europejska krew. Religia ta powstała w XVI wieku na terenach Holandii. W wyniku prześladowań menonici emigrowali na wschód, osiedlili się na Żuławach i w Rosji, skąd w XIX i XX wieku część z nich przeprowadziła się do Stanów. A z USA niektórzy zdecydowali się przenieść na południe i tak właśnie znaleźli się między innymi w Meksyku i Belize. Trzeba tu dodać, że dzisiaj nie wszyscy menonici są pochodzenia europejskiego. Istnieje niewielka grupa Belizyjczyków, która przez obserwację i uczestnictwo w religijnych obrzędach zdecydowała się na dołączenie do menonickiego kościoła.

Inny język? Menonici zachowali język przodków - mówią w plattdeutsch, a więc języku dolnoniemieckim. Język ten wywodzi się z języka starosaksońskiego i posługują się nim dzisiaj niektórzy mieszkańcy północnych Niemiec i Holandii. W dolnoniemieckim mówi się nie tylko w menonickich domach, ale też w szkołach, w związku z czym z dziećmi nie sposób się dogadać. Znajomość innych języków - angielskiego lub też hiszpańskiego menonici nabywają z czasem poprzez kontakt z zewnętrznym światem.

Inne zasady, bardziej konserwatywne? Menonici żyją w założonych przez siebie osadach, z reguły z dala od innych ludzi. Ubierają się w skromne stroje, takie trochę jak z Dzikiego Zachodu :) Mężczyźni w prostych koszulach z długim rękawem, w paski lub kratkę, długich spodniach z szelkami, zabudowanych butach i zawsze z kapeluszem na głowie. Kobiety w sukienkach z bufkami, zawsze za kolano, z kapeluszem z kokardką, materiałowym czepkiem lub chusteczką na głowie. Zawierają wcześnie związki małżeńskie, rodzą wiele dzieci i restrykcyjnie przestrzegają przypisanych ról społecznych. Kobiety ogarniają dziecięcą ferajnę i prowadzą dom, a mężczyźni zarabiają na utrzymanie urodziny pracą w polu. Skala konserwatywności przestrzeganych zasad różni się pomiędzy osadami. I tak np.: w Lower Barton Creek menonici odrzucają wszystkie zdobycze cywilizacji. Poruszają się dorożkami napędzanymi siłą konia, domy oświetlają świeczkami, a w pracy na polu korzystają jedynie z własnoręcznie wydzierganych narzędzi. Młodzi mogą żenić się z kobietami pochodzącymi tylko i wyłącznie z tej samej osady. Generalnie obcy nie są tam mile widziani, wjazd zamyka brama z napisem "closed". Z kolei Spanish Lookout to najbardziej liberalna z menonickich osad. Menonitów pracujących tu łączy z innymi osadami kult ciężkiej pracy.

No właśnie, bardziej pracowici? Menonici stanowią 3,6% społeczeństwa Belize, a odpowiadają za większość produkcji rolnej kraju. Większość sera, mleka i produktów drobiowych dostępnych w Belize pochodzi od menonitów. Wszystko dzięki ciężkiej pracy? Nie tylko. Pomimo że osady menonickie nie mają zwartej zabudowy i składają się z raczej rozrzuconych budynków, menonici blisko ze sobą współpracują. Na przykład w osadzie Nueva Salamanca, w Meksyku, ustalany jest co roku produkt, który będzie rósł na prawie wszystkich polach. Dzięki temu tańszy jest zakup ewentualnych nasion, a i sprzedając można uzyskać większe korzyści skali. Osada ma swoich przedstawicieli handlowych, którzy jeżdżą po kraju i organizują zbyt dla menonickich produktów rolnych. W Spanish Lookout z kolei są menonici, którzy ciężką pracą dorobili się milionów. Wjeżdżając do osady, a właściwie miejscowości, z daleka widać wielkie silosy na zboża. Droga, wybudowana własnoręcznie, imponuje jakością, podobnie jak domy, które na tle belizyjskiej średniej skromnością nie grzeszą.

I wreszcie, bardziej zdystansowani? Niełatwy jest kontakt z menonitami. Obserwujący, nie zagadujący, skupieni na swoim, bez uśmiechu. Na zadane im pytania odpowiadali miło, ale bez wylewności, no może za wyjątkiem takiego jednego menonita ze Spanish Lookout, który bardzo lubił opowiadać o sobie [ale jak wspomniałam wcześniej, Spanish Lookout to trochę inna bajka]. Najdziwniejsze wrażenie zrobiły na nas dzieci. Takie dziecięco ciekawe nowych przybyszy, ale i jednocześnie tak niedziecięco poważne. Nie widzieliśmy nigdzie bawiących się dzieci, nie słyszeliśmy nigdzie dziecięcego śmiechu, choć trzeba przyznać uczciwie, że nie spędziliśmy tam dużo czasu. Zazwyczaj przy rodzicach, posłusznie, bez słowa sprzeciwu i zawahania wykonujący kolejne polecenia. Widzieliście może film "Biała wstążka"? Nie mogłam przestać o nim myśleć widząc te menonickie dzieci, jakiś taki bardzo podobny klimat.

Wielkie przedsiębiorstwa w Spanish Lookout

Jedna z najbardziej konserwatywnych menonickich osad - Lower Barton Creek, nie wygląda zapraszająco z tą bramą wjazdową.

Poza rolnictwem menonici zajmują się również produkcją 
W osadzie Nueva Salamanca

W tym roku cała Nueva Salamanca uprawia sorgo


W pobliżu menonickich osad

Magda

Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS

1 komentarz :