W każdym z głównych miast Iranu
odwiedziliśmy bazar. Było to jedno z naszych ulubionych miejsc.
Pięknie architektonicznie place, hamamy, meczety i fontanny,
bogactwo dźwięków, zapachów, kolorów. Czujemy jednak niedosyt. Z
kilku względów. Pierwszym podstawowym powodem jesteśmy my sami. A
to za późno się wybraliśmy i wiele sklepów było już
pozamykanych. A to Ignaś miał bardzo szybko dosyć i trudno było
nam go zachęcić do odnalezienia przyjemności w pokonywaniu
kolejnych alejek. A to Tymek zasnął na dojeździe do bazaru i żal
nam było go budzić. Drugim powodem jest okres w roku – wypadajacy w upalnym czerwcu ramadan. Warunkiem koniecznym dla
przeżycia dni bez jedzenia i picia, jest zwolnienie obrotów. Ludzie
w ramadanie mniej pracują, śpią w ciagu dnia i odpoczywają,
czekając na zachód słońca. Widać to było na bazarach, które
były w ramadanie przygaszone. Wiele sklepów nie otwierało się w ogóle albo otwierały się na krócej. Mniej też było kupujących. Bo jak na dworze 38 stopni w cieniu, a bez picia trzeba wytrzymać kilkanaście godzin, wychodzenie poza chłodzone pomieszczenia ogranicza się do absolutnego minimum. Tylko bazar w Tabriz udało nam się
zobaczyć w pełnej krasie. Z tego względu, obok bazaru w Kaszan,
pozostaje on naszym faworytem!
O bazarach lepiej nie słuchać, je trzeba po prostu zobaczyć. Zobaczcie więc je naszymi oczami:
O bazarach lepiej nie słuchać, je trzeba po prostu zobaczyć. Zobaczcie więc je naszymi oczami:
Post napisaliśmy na notebooku Asus UX301L
0 komentarze :
Prześlij komentarz